Chociaż staram się akceptować byłą partnerkę mojego mężczyzny, to naprawdę mam wrażenie, że ona robi wszystko, aby było inaczej. Ciągłe telefony, pretensje i rozkazy. Nie, takiej kobiety nie można polubić. Wczoraj kłótnia o… 10 zł. Rozumiem, że jest w ciąży, że musi oszczędzać pieniądze, że hormony szaleją, lecz nie dajmy się zwariować. W takich sytuacjach jest mi jej po prostu żal – żal, że jest taka głupia. Może ktoś uzna, iż też nie należę do najmądrzejszych osób, bo sama , na własne życzenie wplątałam się w taki związek. Lecz wiele osób potrafi się „dogadać”, szczególnie, gdy mają na uwadze dobro dziecka. Czasem jednak mam wrażenie, że w tym przypadku dziecko jest tarczą, kto ochroni matkę przed atakiem… po prostu narzędziem, aby odegrać się na drugiej stronie. A ja? Nic nie mogę zrobić, nic powiedzieć, bo taką mam rolę – niemego widza (mimo że często z wielką przyjemnością wytargałabym ją za włosy. Dobrze chociaż móc pomarzyć).