Po dwóch latach czuję się wypalona. Dla tego związku poświęciłam wiele rzeczy – rodzinę, przyjaciół, swoje zainteresowania, a teraz tracę nawet szacunek do samej siebie. Właściwie w imię czego? Dopiero teraz dociera do mnie, że tkwię w toksycznej zależności i co gorsza, sama nie kieruję swoim życiem. BYŁA włazi z buciorami w mój dzień, mówi, co, gdzie i kiedy. Manipuluje MOIM FACETEM, który spełnia wszystkie JEJ życzenia (a raczej rozkazy – SMSy typu: „Masz być o 10” stały się już normą). Ja natomiast coraz częściej myślę o tym, jak ewakuować się z tej tonącej łajby. Czuję się jak sponsor… z mojej wypłaty brakuje na moje potrzeby, ale pokrywam większość naszych wydatków i rozrywek JEGO dziecka.